Występy na końcu świata

Łzy wzruszenia, ale i radość z tego, że Zespół Tańca Ludowego Politechniki Poznańskiej „Poligrodzianie” przywiózł Polonii w Auckland, Wellington i Christchurch, kawałek ojczyzny.

Wyjazd do Nowej Zelandii zrealizowano dzięki grantowi Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które wysoko oceniło projekt Zespołu zgłoszony do konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2014”. Okazją do pokazania naszego folkloru Polonii na „końcu świata” stały się rocznice: ubiegłoroczne 40-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską i Nową Zelandią oraz 70-lecie przybycia do Wellington „dzieci z Pahiatua”.
W Auckland, Christchurch i Wellington niecierpliwie czekano nie tylko na koncerty i warsztaty, ale i na zwykłe rozmowy. Podczas każdego z koncertów trzeba było dostawiać krzesła, w salach zasiadali młodzi i starzy, polski mieszał się z angielskim. Babcie tłumaczyły wnuczkom, czym różnią się stroje w poszczególnych regionach Polski, jak czeszą się tancerki… Publiczność śpiewała razem z zespołem i większość znała polskie słowa… Towarzyszyła temu podniosła i wzruszająca atmosfera – nostalgii, wspomnień i radości. Po koncertach widzowie przychodzili porozmawiać z polskimi gośćmi. Członkowie Zespołu usłyszeli wiele opowieści na temat pokrętnych nieraz dróg do tak odległego od Europy miejsca. Także tutaj, za kulisami, nie powstrzymywano łez.
W warsztatach tanecznych uczestniczyło wiele młodych osób – w Wellington przybyli członkowie tutejszego zespołu ludowego „Lublin”, a w Christchurch – stawili się kandydaci do założonego tuż przed przybyciem „Poligrodzian” zespołu ludowego „Polonez”, liczącego już ponad 30 osób. Chętnie uczono się tanecznych kroków w parach z poznaniakami. Po tych warsztatach „Polonez” zadebiutował na scenie z „Poligrodzianami”, tańcząc… poloneza właśnie. Występ okazał się szczególny, bo dedykowany „dzieciom z Pahiatua”. Gościem tego koncertu była konsul honorowa RP Winsom Dormer.
Występy „Poligrodzian” w Nowej Zelandii obejrzała także konsul Magdalena Ślubowska z australijskiej Canberry.

Podróż do Nowej Zelandii stała się również okazją do zwiedzenia kraju. „Poligrodzianie” zachwycali się więc Hobbitonem, czyli znaną z filmów wioską Hobbitów oraz wioską rdzennych mieszkańców wysp – Maorysów. Tu, wśród gejzerów, spędzili noc i obejrzeli miejscowy zespół, a potem – zaśpiewali w podziękowaniu za show.
Zaskoczenie przeżył też przewodnik i turyści w Wottomo Gaves, jaskiniach pełnych stalaktytów i stalagmitów.
– To jedno z najpiękniejszych miejsc, stalaktyty układają się w takie kształty, że jaskinia przypomina katedrę. I jak w katedrze – jest tu znakomita akustyka. Mieliśmy tu wiele koncertów gwiazd, śpiewali tu Rod Steward i „The Beatles” – mówił przewodnik i spytał: – Może ktoś chce zaśpiewać?
Wtedy „Poligrodzianie” zaśpiewali…
– Kim jesteście? Jak się nazywacie? – dopytywał przewodnik, który z trudem próbował nauczyć się nazwy zespołu. – Następnym wycieczkom, będę mówił, że śpiewali tu Rod Steward, „The Beatles” i „Poligrodzanie”…

Polonia w Nowej Zelandii liczy około 2,5 tys. osób. Prawdopodobnie drugie tyle ma polskie korzenie, ale nie zna już języka i czuje się Nowozelandczykami. Duża grupa Polaków osiedliła się w Nowej Zelandii po II wojnie światowej. W tej grupie znalazły się „dzieci z Pahiatua” czyli ponad 700 polskich dzieci oraz 105 osób polskiego personelu opiekuńczego. Większość z dzieci straciła najbliższych członków rodziny po deportacji w głąb ZSRR w latach 1940 – 1941. Dzięki stalinowskiej „amnestii” wraz z Armią Andersa dostały się do Iranu, a następnie – dzięki konsulowi RP w Nowej Zelandii i premierowi Nowej Zelandii pod koniec 1943 r. zostały zaproszone do przyjazdu tutaj na okres do zakończenia wojny. Grupa dotarła do Wellington, gdzie utworzono dla niej kampus w Pahiatua. Dzieci przebywały w nim maksymalnie do 15 kwietnia 1949 r. Większość została w Nowej Zelandii tworząc lokalną zintegrowaną grupę polonijną. W 2014

Mecenas Strategiczny

Mecenas

Partner

Partner Kreatywny

Partner Techniczny

ZTL Poligrodzianie
Skip to content