Ostatnim wakacyjnym zagranicznym etapem koncertowym Poligrodzian była Brazylia, a bliżej Region Rio Grande do Sul. Poligrodzianie wzięli udział wraz z zespołami z Węgier, Belgii, Hiszpanii i Argentyny w 9a Festa Mundial do Folclore /19.07.-06.08.2008/
Centralnym punktem festiwalu było miasto Casapava zamieszkiwane przez prawdziwych Gaucho. Termin „Gaucho” oznacza pasterzy bydła pracujących na trawiastych równinach czyli,,pampas´´ Argentyny, Urugwaju i Południowej Brazylii. Gaucho słyną z picia tzw.,,mate´´ czyli specjalnej, pobudzającej herbaty w przygotowanych do tego orginalnych naczyniach..Gaucho przywitali Poligrodzian jak należy w oryginalnych strojach /, w których chodzą na co dzień/ oraz wystrzałami z petard. Ponadto zaprosili na jedną z tradycyjnych farm / 2000 hektarów/, gdzie hacjenda wyglądała jak w typowej brazylijskiej telenoweli. Skosztowaliśmy tradycyjnych potraw oraz co niektórzy pojeździli konno i wydoili krowy.
Co do samego festiwalu. Mieszkańcy Rio Grande mieli mozliwość obejrzenia zespołów na trzech dużych koncertach / sala ok. 2000 miejsc/, a także w telewizji, usłyszeć w loklanym radio i poczytać w prasie. Trzeba przyznać, że Brazylijczycy przywiązują wielką wagę do kultywowania i podtrzymywania tradycji narodowych. Wielki aplauz widowni wzbudziła bardzo popularna piosenka pt.,,Vira Viru..´´, wykonywana przez solistkę Poligrodzian –Magdalenę Howorską po portugalsku. A tak naprawdę to polski zespół bardzo się podobał.
Owacje na stojąco i dużo atrakcyjnych migawek telewizyjnych. Na koniec pobytu w Brazylii zaplanowaliśmy wyjazd do malowniczego Rio de Janeiro. Poligrodzianie żądni wrażeń chcieli zobaczyć wszystko. Wizyta rozpoczęła się na wzgórzu zwanym,,Głowa Cukru´´,leżącym nad zatoką Guanabara. Pięknym, panoramicznym widokom rozciągającym się ze wzgórza nie są w stanie dorównać pocztówkowe zdjęcia.To trzeba zobaczyć. Kolejnym etapem była podróż na górę Corcovado, gdzie majestatycznie prezentuje się olbrzymi posąg Chrystusa Zbawiciela..Dla laika zrobienie zdjęcia całej postaci jest wręcz nie realne, ale wytrawni podróżnicy znają punkt, z którego widać w obiektywie posąg w całej okazałości. Fanom futbolu zaświeciły się oczy na widok słynnego stadionu Maracana. Zaś świetnym zwieńczeniem dnia była ekstremalna podróż starym tramwajem oraz wizyta w tradycyjnej brazylijskiej restauracji. Kolejny dzień w Rio upłyną na wylegiwaniu się na najsłynnieszej plaży świata Copacabana, duchowo zaś wzbogaciła nas wieczorna wizyta w największym klubie samby w Rio/ 600m.kw./, gdzie przy dźwiękach fantastycznej muzyki, wykonywanej na żywo, tańczy się autentyczną, brazylijską sambę.
Wiemy na pewno, że Rio de Janeiro to miasto gdzie jeszcze wrócimy.